Rafał Nebelski
Fotografia przyrodnicza i krajobrazowa, produktowa, reportażowa, portretowa

BIO
Imię i nazwisko: Rafał Nebelski
Dziedzina: fotografia przyrodnicza i krajobrazowa, produktowa, portretowa, reportażowa
Kraj: Polska
Strona: https://rafalnebelski.com/
Monitor: ColorEdge CG2700X
Rafał Nebelski jest wybitnym polskim fotografem znanym głównie z fotografii krajobrazowej, ale w jego kręgu zainteresowań jest również fotografia reportażowa (głównie koncertowa) i produktowa, realizuje też komercyjne sesje portretowe. Jest laureatem wielu międzynarodowych konkursów fotograficznych a od jakiegoś czasu również ich jurorem. Ma za sobą wiele wystaw indywidualnych i zbiorowych. Jego zdjęcia były wielokrotnie publikowane w prasie branżowej, jest częstym gościem audycji radiowych i telewizyjnych.
Rafał jest partnerem zarządzającym w znanej warszawskiej drukarni butikowej Cerasus. Należy do Związku Polskich Artystów Fotografików (ZPAF). Jest pierwszym w Polsce ambasadorem marki Gitzo, stale współpracuje z wiodącymi markami z branży m.in. Canon, Wacom, Manfrotto, Angelbird oraz oczywiście EIZO.
Cześć, Rafał!
Jesteś fotografem w pełnym wymiarze tego słowa, to wiemy nie od dziś. Ale czy fotografia jest tym, z czego żyjesz, czy jest jednym z Twoich zajęć?
Cześć! Bardzo dziękuję za tak miłą ocenę mojej fotograficznej działalności! Rzeczywiście, fotografia jest istotną częścią mojego funkcjonowania w świecie. Ale nie jedyną. Na co dzień prowadzę wraz z bratem drukarnię Cerasus, specjalizującą się w wysokogatunkowych drukach artystycznych. Oczywiście zapraszam! 😊
Dołączam się do zaproszenia. Mieliśmy okazję współpracować przy wydrukach naszych wystaw z ostatnich edycji konkursu Zainspirowani Japonią – wyszły piękne. Wracając do naszych rozważań – gdybyś mógł poświęcić swój czas fotografii w 100%, to czym byś się głównie zajmował? Znany jesteś głównie z fotografii krajobrazowej, ale robisz również sesje produktowe – głównie samochody, portrety biznesowe, trochę reportażu, trochę przyrody… Która z tych dziedzin jest Ci najbliższa i dlaczego?
To bardzo rozbudowane i wbrew pozorom trudne pytanie. Pozwolę więc sobie odpowiedzieć po kolei.
Przede wszystkim nie chciałbym zajmować się tylko fotografią. Stałaby się ona wtedy koniecznością, obowiązkiem. A to, mam wrażenie, mogłoby zabić jej ducha. Praca z aparatem, ma dla mnie wymiar kontemplacyjny. Niezależnie czy pracuję w terenie z przyrodą czy w studio z drugim człowiekiem, potrzebuję czasu na nawiązanie relacji, nici porozumienia. Nawet w pracy komercyjnej lubię przestrzeń i pewną dozę wolności. Nie biorę zleceń, które nie zapewniają mi tego komfortu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tracę przez to część potencjalnej pracy. Ale to mój świadomy wybór i przemyślana decyzja. Poza tym Klienci raczej doceniają takie podejście i ufają mojej intuicji.
Druga sprawa którą poruszasz, to spory rozstrzał tematów, w które się angażuję. Masz rację – tak właśnie jest. Krajobraz, przyroda, samochody, sesje w studiu, reportaż (głównie koncertowy) – to są bardzo różne tematy, wymagające dosyć specjalistycznej wiedzy i umiejętności. Czasami łączy je tylko narzędzie – czyli aparat fotograficzny. Wszystko inne totalnie się różni! I tak to może wyglądać z boku. Ale to tylko pozór. Przynajmniej dla mnie. W każdej z wymienionych dziedzin znajduję punkty styczne – dbałość o detal, spojrzenie, dążenie do perfekcyjnego kadru, radość z uzyskanego rezultatu. Czasem gorzki smak porażki i lekcje, jakie płyną z tej nauki.
Dlatego bardzo trudno jest mi wskazać tę jedną dziedzinę. Z każdej czerpię garściami i każda pomaga mi w doskonaleniu własnych umiejętności. Ale patrzysz na mnie wymownie, więc muszę chyba odpowiedzieć 😉 No dobrze – krajobraz wygrywa 😁.






Ja nic nie narzucam 😊 A skoro mowa o fotografii krajobrazu… Na tym polu masz wiele nagród, Twoje prace doceniło jury wielu międzynarodowych konkursów. Czy wciąż wysyłasz swoje prace na konkursy? Po co? Co chcesz jeszcze w ten sposób udowodnić?
Już od kilku lat nie wysłałem zdjęcia na konkurs fotograficzny. Trochę dlatego, że przegapiałem terminy, trochę dlatego, że nie przywiązywałem do tego szczególnej wagi. Ale przyznaję, że coraz częściej o tym myślę. Po pierwsze ewentualna nagroda czy miejsce w konkursie jest formą sprawdzenia swoich umiejętności. Po drugie, jestem tylko człowiekiem i lubię być doceniany. Szczególnie przez kompetentne jury. Daje to pozytywnego kopa do dalszego doskonalenia swojego warsztatu i umiejętności. Od razu zaznaczę, że obecnie mamy tysiące konkursów fotograficznych. Osobnego etatu wymaga sprawdzenie, które z nich mają sens i są wartościowe. Zresztą pisałem o tym szerzej na swoim blogu – czytelnikom polecam tam zajrzeć.

Wróćmy może do początku – kiedy pojawiła się w Twoim życiu fotografia i dlaczego?
O rety, to prehistoria! Na początku był chaos 😉 A serio, to fotografia była obecna cały czas. Długie godziny spędzone za dzieciaka z ojcem w ciemni, proces powstawania zdjęcia, fascynowały mnie jako młodego chłopaka. Potem będąc nastolatkiem biegałem z analogową Prakticą i robiłem zdjęcia wszystkim i wszystkiemu. W końcu zarzuciłem na jakiś czas aparat, ale tylko po to, by osiemnaście lat temu chwycić cyfrową lustrzankę, która wciągnęła mnie bez reszty. I nie puszcza! Bo fotografia to nie tylko naciśnięcie spustu migawki. To podróże, spotykanie nowych wspaniałych ludzi, liczne współprace, nauka i rozwój w wielu dziedzinach. To głód wiedzy, który spowodował, że postanowiłem się dokształcić i poszedłem na uczelnię fotograficzną, zostałem przyjęty w poczet członków ZPAF. W końcu zrobiłem rozmaite kursy, które pomagają mi w planowaniu wypraw, dbaniu o bezpieczeństwo na szlaku i poszerzają arsenał możliwości, którymi obecnie dysponuję.
Co było dla Ciebie przełomem w karierze? Czy wydarzyło się coś specjalnego, pojawił się ktoś, kto Cię zainspirował i uznałeś, że idziesz tą drogą? Czy masz kogoś, kogo uważasz za mentora lub swój osobisty autorytet w dziedzinie fotografii?
Wiesz co, nie przypominam sobie jakiegoś wielkiego przełomu, który wszystko zmienił. Dla mnie fotografia to maraton, wyścig długodystansowy. Uczy cierpliwości. Szybkie efekty są zazwyczaj efektami marnymi. Godziny w terenie i w studio uczą pokory, ale i poprawiają warsztat. Nic nie przychodzi łatwo. Determinacja i upór to nieodzowna część tej drogi. A inspiracja to kolejna ważna część tej ścieżki. I nie chodzi mi tylko o słynnych fotografów. Inspiracja może pochodzić z książek, ze sztuki, z rozmowy z drugim człowiekiem, ze spaceru w pobliskim parku. Wydaje mi się, że otwarta głowa to podstawa. Od razu zaznaczę, że tak jak nie ograniczam się w dziedzinach fotografii, które uprawiam, tak grono osobowości fotograficznych, które bardzo cenię i z których garściami czerpię jest szerokie. Klika nazwisk, które mogę wymienić jednym tchem to: Vincent Munier, Ragnar Axelsson, Piotr Chara, Elliot Erwitt, Irving Penn, Erwin Olaf, Gregory Crewdson, Tim Wallace. Niezły misz-masz co? 😉
Rzeczywiście niezły rozstrzał, ale wydaje mi się, że widzę inspirację ich pracami w Twoich fotografiach. Czy jest zdjęcie / zdjęcia, z których jesteś najbardziej zadowolony?
Generalnie lubię moje zdjęcia 😊 Jest kilka, które lubię szczególnie. Ale nie umiem chyba wskazać tego jednego. A może Ty masz swój typ? 😅
Mam podobnie jak Ty. Mam wiele typów z kilku kategorii, no ale oczywiście krajobrazy wymiatają. 😉






Jaką rolę odgrywa w Twojej twórczości kolor?
Oczywiście bardzo ważną! I to niezależnie czy rozmawiamy o zdjęciach kolorowych czy czarno-białych. Dodatkowo, jak wspominałem, również w moich pozafotograficznych zajęciach, praca z kolorem jest niezwykle istotna. Dlatego cały worklflow, zaczynając od monitora, a na wydruku kończąc, jest przemyślany i dopięty na ostatni guzik. Podczas postprodukcji muszę widzieć wszelkie niuanse w światłach, cieniach i tonach średnich. To co widzę na ekranie musi być widoczne w druku.

Dlaczego EIZO?
A to pytanie jest akurat bardzo proste 😊 Tak mi się potoczyło życie zawodowe, że pierwszym moim monitorem po erze wyświetlaczy kineskopowych był właśnie monitor EIZO z linii CG. Od tamtej pory u mnie na biurku zawsze stoi monitor EIZO. Przez jakiś czas mieliśmy w firmie wyświetlacze również innych producentów, ale ostatecznie od wielu już lat korzystamy z Waszej oferty. Dlaczego? Lista jest długa – fabrycznie skalibrowane, równomiernie podświetlone, wyświetlające 99% przestrzeni AdobeRGB, wreszcie 5-letnia gwarancja. I coraz powszechniejsza w wyższych modelach autokalibracja. Nigdy się nie zawiodłem na tych monitorach, a wymiana na kolejne modele zawsze następowała z innych przyczyn niż zużycie czy awaria sprzętu. Obecnie korzystam z modelu ColorEdge CG2700X, który początkowo wypożyczyłem na testy, ale już po pierwszej minucie pracy z nim, wiedziałem, że go nie oddam! Postprodukcja i praca z kolorem na tym sprzęcie, to czysta przyjemność.
Dziękuję bardzo, że poświęciłeś swój czas.
Rozmawiała: Karolina Trojanowska